Mięta, werbena i inne...

Dominujący na grządce szpinak zmarniał. Nie wiem, czy to sprawa obfitego wcześniej deszczu, ślimaków czy szpinaczej choroby. W każdym razie centralna część klombu przez jakiś czas świeciła pustką. Od wczoraj kwitnie na niej werbena (podobno odstrasza komary, wczoraj jednak nie zadziałała), zieleni się mięta, cząber, bazylia i – działający przeciwko poczuciu estetyki Dyrektora – seler naciowy. Nie było tym razem Karoliny, więc z lekkim stresem będę obserwować, czy wszystko się przyjęło. Nie marzę nawet o tym, by moje roślinki dorównały wysokością ziemniakom Pana Szambelana...